The crash. Zanim nas przyłapią - Penelope Ward
Poczułam, jak po moim sercu rozlewa się fala ciepła- nie byłam tylko pewna, czy to dlatego, że nazwał mnie słodką, czy dlatego, że przyznał w końcu, iż dorosłam.
Po kilku latach wrócił. Aby pomóc rodzeństwu związać koniec z końcem, zgodził się zamieszkać w ich domu. W dalszym ciągu traktował Farrah jak małą siostrzyczkę - dbał o nią i ją chronił. Niespodziewanie coś się zaczęło zmieniać. Dziewczyna budziła w nim zupełnie inne uczucia. Musiał je jednak ukrywać, to przecież młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela. Sytuacja była tym bardziej kłopotliwa, że również dziewczęce zauroczenie Farrah przerodziło się w namiętną miłość.
Oboje zdawali sobie sprawę, że Nathan nigdy nie zaakceptowałby ich związku. Krucha stabilność, jaką osiągnęła ich mała, dziwna rodzina, zawaliłaby się jak domek z kart. Tylko jak długo można tłumić uczucie? I co zrobić, gdy tęsknota za wtuleniem się w ramiona ukochanej osoby staje się zbyt silna?
To było okropne uczucie. Jakbym jechał pociągiem, w ktrórym nie działają hamulce i nad którym nikt juz nie ma żadnej kontroli. Mogłem mieć tylko nadzieję, że na koniec nie rozbije się i nie spłonie, grzebiąc pod zgliszczami cała naszą trójkę.
Jace miota się po świecie. Niby osiadł w Charlotte, ale z powodów zdrowotnych ojca musiał wrócić do domu, by pomóc w firmie. Nie był do końca poinformowany, w jakie bagno się ładuje i jak mu to skomplikuje życie. Po przyłapaniu na gorącym uczynku znów właściwie musi uciekać. Nie zdaje sobie sprawy, jak to wpłynie na życie wszystkich. Jednak czy ma jakieś inne wyjście? Wie, że tutaj zostać nie może nie po tym wszystkim, co się stało. Tylko gdy znów próbuje ułożyć sobie życie w nowym miejscu, znów pojawia się etap zwrotny.
Szczerze powiedziawszy, nie zastanawiałam się nad tą pozycją czy brać, czy nie brać, bo przecież to Penelope Ward. Właściwie bardzo nie wiele książek tej autorki jest nie tyle złych ile trochę nudnych i zbyt przewidywalnych. Niestety ta była. Mam wręcz wrażenie, że gdzieś wręcz taka samą historię już czytałam. Ciężko mi również było się trochę zatracić w tej powieści. Jednak udało mi się dość szybko ją przeczytać, zważając na fakt, iż ostatnio nie mam weny do czytania. Czy może to wina książek? Książka jest standardowej długości, więc nie jakiś zbytni grubas. Rozdziały są trochę zbyt długie. Mamy podzielone na rozdziały z perspektywy Farrach, jak i Jace.
- Za rodzinę... Tę, w której się rodzisz, i tę, którą sam tworzysz.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu: