Świąteczne marzenie- Amanda Prowse
Cykl: -
Liczba stron: 332
Ciepła i poruszająca opowieść o miłości osadzona w świątecznym klimacie Nowego Jorku.
W dzieciństwie Meg zawsze marzyła o idealnym Bożym Narodzeniu.
W
tym roku samotna matka przygotuje baśniową Gwiazdkę Lucasowi, małemu
synkowi. Na stole stanie pieczony indyk, kolędy ukoją znajomymi nutami,
ogień będzie igrał w kominku, a tuż obok niego zawiśnie tradycyjna
skarpeta. Magii Świąt nie zabraknie. Meg doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, że ona i mały Lucas poradzą sobie sami.
Jednak pewna
przypadkowa znajomość nawiązana w Nowym Jorku zmieni wszystko.
Intrygujący architekt Edd trwale zapisuje się w myślach Meg. I nagle
wizja świąt bez mężczyzny nie wydaje się już taka przyjemna. Szkoda
tylko, że ten, o którym marzy kobieta, mieszka aż za oceanem.
Czy Meg odważy się ruszyć w pogoń za głosem serca? Czy Święta spędzi tylko z synem?
(opis z Lubimy Czytac.pl)
Meg nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Niby miała matkę i rodzeństwo ale jako jedyna ciągle lądowała w rodzinach zastępczych. Jedyne o czym marzyła to o rodzinnych świętach, które spędziłaby wraz z rodziną. Jednak jej rodzicielka nigdy nie przywiązywała do tego wagi więc nie było żadnych ozdób, choinki czy tym bardziej prezentów. Żadnej świątecznej magii nad czym Meg bardzo ubolewała. Nie zależało jej na prezentach ale na samej rodzinnej atmosferze tego dnia. Gdy dorosła znalazła "rodzinę", która bardzo jej pomogła i poczuła się w końcu kochana. Była prawie szczęśliwa bo miała ich i swojego ukochanego synka. Jednak brakowało jej jeszcze miłości chyba każdy wie jakiej. Gdy wyjeżdża do Nowego Jorku pojawia się ktoś z kim wszystko dzieje się dość szybko jednak potem małe niedopowiedzenie stawia wszystko na ostrzu noża.
Książka idealnie wpasowuje się w klimat świąteczny, który już się u nas zaczyna. Brakuje co prawda trochę tego magicznego klimatu śniegu i innych tego typu uroczych scen jednak jest ona dość przyjemna. Co prawda zdarzyło mi się parę razy ją odłożyć bo jakoś specjalnie nie była wciągająca ale mimo wszystko chciałam dowiedzieć się czy skończy to się happy endem. Wydaje mi się, że jeszcze nie czytałam książki tej autorki i właściwie nie jestem pewna czy sięgnę po jakąś kolejną. Opis i sama okładka zdecydowanie mnie zachęciły do sięgnięcia po tę pozycję ale trochę się zawiodłam. Co prawda jest to słodka historia o spełniających się marzeniach ale nie porwała mnie. Meg nie ma szczęścia miłości w relacjach damsko-męskich. Najpierw ojciec Lucasa, który zmarł, a potem związała się z jego przyjacielem do którego właściwie nic nie czuła i trudno zrozumieć dlaczego z nim była. Pewnie to była kwestia, że nie chciała być sama i w pewien sposób zapewniał jej bezpieczeństwo. Kluczową kwestią na pewno było, że znał i dogadywał się z jej synkiem. Jednak w końcu przestała oszukiwać samą siebie i zaczęła walczyć o prawdziwą miłość. Podobało mi się fakt, że miała rodzinę nie genetyczną tylko taką przez którą ona została wybrana. Dodało to emocji. Podsumowując dla mnie średnia pozycja choć było parę plusów w tej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz